Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1828

Ta strona została przepisana.

hrabiemu krzesło i rzekła mu z najdoskonalszą spokojnością:
— Racz pan usiąść.
Hrabia nie usiadł, lecz zbliżył się do kominka i tam stanął, a panując nad Baskiną wzrostem swoim, powiedział jak mógł najspokojniejszym i najłagodniejszym głosem:
— Pani się zapewne spodziewałaś moich odwiedzin, kiedy się aż tutaj dostać mogłem?
— W rzeczy saméj... spodziewałam się że będę miała przyjemność widzeniu pana.
— Mówmy otwarcie, — opryskliwie rzekł hrabia. Pragnąłem, aby syn mój zaślubił pannę Wilson...ale ten syn oświadczył mi wczoraj, że stanowczo odrzuci to małżeństwo, jeżeli ja...jego ojciec... (te wyrazy wymówił z lekkim gniewem) nie przybędę porozumieć się z panią...
— Tak jest panie, — szyderczym i wyniosłym tonem odparła Baskina, — mam tę pretensyą...
— Ab! pani masz tę pretensyą... — zaledwie powstrzymując się odparł pan Duriveau, — a więc pani zamierzasz... dyktować mi jakie warunki?
— Warunki niezbędne; i pan z taką uprzejmością przybywasz poznać je... że z prawdziwą rozkoszą spieszę uczynić mu zadosyć... Oto są te warunki... Naprzód...
— Dosyć moja pani! — gwałtownie zawołał hrabia, dosyć! Ponieważ pani przypuszczasz żem ty-