I lubo nikt tak barbarzyńskich zdań nie głosi, codzień jednak spełniają się fakta jeszcze bardziéj barbarzyńskie.
Samotność, opuszczenie, nędza, i częstokroć, po wielu latach przygnietającéj pracy, skon pełen męczarni: oto los, który dotąd w Solonii jest udziałem prawie każdego rolnika weterana.
Nie masz żadnéj opiekuńczej przezorności, żadnéj pieczy o przyszłość tych niezmordowanych narzędzi zasadniczego bogactwa kraju.
A jednak... ci uprawiają rolę... a nie znają nawet smaku pszenicy.
Ci, zasiewają zielone pastwiska, tuczą liczne trzody... a nic znają smaku mięsa.
Ci, sadzą winną latorośla nigdy nie piją wina.
Ci, strzygą ciepłe runo owcy.... a pokryci brudnemi łachmany dzwonią zębami.
Ci, obrabiają drzewo, którém piec się ogrzéwa, z którego się buduje dach... a umierają z zimna, i bez schronienia...
Nakoniec, tych znowu udziałem jest nielitościwa obojętność, zabójcza wzgarda, szczęśliwi jeszcze jeżeli, jak nasz sparaliżowany starzec, przy opiece jakiéj małej Bruyére, znajdą nieco słomy w opu-
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/183
Ta strona została przepisana.