powanie, że się wstydził przeszłości), napróżno okazywał synowi rzetelną przychylność, przedstawiając mu w żywych kolorach niegodziwość, obłudę i gwałtowność dotychczasowego postępowania; wspomniawszy nakoniec, że jego napomnienia pełne wzniosłości, mądrości i dobroci; że nawet łzy szczere i bolesne, które mu wyrwała zatwardziałość syna, to niepoprawne dziecko przyjęło jakby obłudne kuglarstwo — pan Duriveau do ostateczności przywiedziony, uznał za rzecz konieczną użyć swojego prawa, bo z obowiązku i dla interesu Scypiona działając, sądził że tém samem złagodzi może jego nieugięty charakter.
Na nieszczęście mylił się pan Duriveau; vice-hrabia powiedział mu tę okrutną prawdę:
„Po wychowaniu jakie mi dałeś, nie w jednym dniu uczynisz ze mie posłusznego syna, a z siebie zasługującego na uszanowanie ojca.“
Odrodzenie Scypiona, téj duszy przedwczesną przewrotnością zgangrenowanéj, wymagało troskliwych i macierzyńskich starań, słowem wymagało nieskończonego wyrozumienia, téj rzadkiéj i roztropnéj znajomości serca, a mianowicie cierpliwéj przenikliwości, pobłażania i miłości, jakie samego tylko serca matki są udziałem.
Tych koniecznych przymiotów brakowało panu Duriveau, człowiekowi energicznemu, ale porywczemu, samowładnemu... Nadto, zapamiętała miłość
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1850
Ta strona została przepisana.