Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/187

Ta strona została przepisana.

się powodować ambicją uchodzenia za nowatora. Ze jednak był poczciwym, dobrodusznym; że go oburzały zgubne podania rutyny, nieraz pokusił się na udzielanie rad, cudownie wyrozumowanych i pełnych praktycznéj mądrości; ale odwracano się od niego, jak od szaleńca; sądził więc, że dosyć uczynił. Odtąd, czy był rolnikiem, czy pasterzem, poprzestał na postępowaniu ni mniéj ni więcéj rozsądném jak jego towarzysze, aż nakoniec nadszedł dzień, kiedy sparaliżowany na wszystkich członkach, zaległ łoże, z którego już więcej nie powstał. Od téj chwili zdawało się, że zaprzysiągł sobie niezłomne milczenie.
Atoli, po kilku miesiącach tak okropnego istnienia, pozbawiony widoku zewnętrznych przedmiotów, szarpany najdolegliwszemi bólami, sam na sam w obec swych myśli, starzec nasz wyrzucał sobie, że tak długo nie upładniał cudownéj zdolności, jaką go Bóg obdarzył, a któraby tyle żyzną stać się mogła.
Bruyére, podówczas mająca lat czternaście, miła i rozsądna, dawała starcowi dowody najczulszej tro-