Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1905

Ta strona została przepisana.

szukając niedostatecznego pastwiska wpośród janowcu i ostu, podczas gdy biédni pastuszkowie, łachmanami pokryci, gorączką dręczeni, wlekli osłabione kroki za swą nędzną trzodą; znikły bagniska pełne gęstéj, stojącéj, ołowianego koloru wody, w któréj smutnie odbijały się popękane ściany nędznego folwarku, zbudowanego z błota, na pół pokrytego słomianym dachem.
Słowem, wszystko w tym kraju nagle się zmieniło, wszystko... bo nawet powietrze jakiém tam oddychano: dzisiaj, o tyle zdrowe, czyste i lekkie, o ile dawniéj ciężkie i zaraźliwe.
Wkrótce jednak podróżny mógłby odkryć tajemnicę tak niepojętéj zmiany, postrzegając szerokie, cegłą wyłożone kanały, a na nich tu i owdzie zawieszone mosty, zarazem ozdobne i mocne, pod któremi płynęły obfite wody, zasycane podziemnemi rurami; pochyłość tych rur zręcznie wyrachowana, nieustannie naprowadzała do kanałów, jako do głównych arteryj, stojące wody, które dla braku odpływu, od wieków zalewając, roztwarzając i gnojąc ziemię, czyniły ją cuchnącą i niepłodną.
Nakoniec — bo czego nie dokaże praca i rozsądek człowieka? — te wody niegdyś plaga kraju, wsparte kapitałem, stanowiły teraz jedno z bogactw jego... Wychodząc z kanałów, napływały w ogromne naturalne sadzawki, utworzone przez kilka stawów; ztamtąd przenosząc, się do obszernych rezerwoa-