Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1908

Ta strona została przepisana.

Nakoniec po prawéj stronie pomiędzy licznemi nowemi budowlami, wznosiły się ogromne kominy kilku parowych machin, przeznaczonych bądź do skrócenia lub ułatwienia niektórych robót, bądź téż do sprowadzania w obszerne rezerwoary wody, potrzebnéj po różnych częściach tego wielkiego zakładu.


∗             ∗

Jak powiedzieliśmy, październik miał się ku końcowi. Dzień był chłodny i miły, jak to się często trafia w jesieni.
Lekki faeton, zaprzężony w parę niewykwintnych lecz zgrabnych i silnych koni, zatrzymał się na najwyższym punkcie nowo otwartej drogi, z któréj widać było dopiéro wspomnione zabudowania.
Mężczyzna i kobiéta, jeszcze młodzi, siedzieli w powozie, którego zaprzęgiem kierował sam właściciel, zaś tylne siedzenia zajmowali piętnastoletni sługa i garderobiana; dwa skórzane tłómoki umieszczone na przodzie faetonu, świadczyły, że pan i pani Just Clément (byli to oni) są w podróży.
— Mój drogi, jakież może być przeznaczenie tych ogromnych zabudowań? — spytała Regina męża... Patrz no, co to za wspaniały widok!
— W istocie, — odpowiedział Just dzieląc zdziwienie i zachwycenie swój małżonki, — czy to zamek, czy jaki zakład wiejski, czy też rękodzielnia? Nie wiém... w ogólności rzec można że cała okoli-