ca, którą przebiegamy, od niejakiego czasu uległa, zupełnéj zmianie... Te świéżo zbudowane kanały... te wszystkie mosty, nowo pomalowane baryery doskonale urządzone i świeżo ukończone drogi, te nowo posadzone drzewa, te obszerne karczowiska — wszystko to okazuje niezwykłą czynność.
— A jednak na drodze nie spotkaliśmy nikogo... Nie prawdaż Juście, że to rzecz dziwna?
— W istocie bardzo dziwna,... ale jeżeli sobie tego życzysz Regino, udamy się drogą, która jak uważam dotyka budowli na lewém skrzydle, a tam, jako ciekawi podróżni, dowiemy się jakie ma przeznaczenie ten wspaniały zakład.
— A być może, — powiedziała Regina, — iż nam go i zwiedzić pozwolą.
— Nie wątpię o tém moja piękna pani, — wesoło odpowiedział Just — skoro sama raczysz objawić to życzenie.
— No, no, panie pochlebco, — nie mniej wesoło odparła Regina — skieruj więc nasze poczciwe koniska ku temu zaczarowanemu pałacowi.
— Jestem posłuszny, — rzekł Just czule patrząc na żonę, — a niedługo przyjdzie na ciebie, nadobna nimfo, kolej uwodzenia; użyj więc całéj twojéj potęgi na usunięcie zawad jakie ciekawość nasza napotkać może.
— Spróbuję, mój panie, lubo nie wiele ufam roli nimfy... — uśmiéchając się odpowiedziała Regina; puczem dodała:
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1909
Ta strona została przepisana.