najmniéj nie zakłopotana tak wielką liczbą współuczestników.
— Kiedy tak — odezwał się Just — bądźcież łaskawi, moja kobiécino, powiedźcie nam czy do was czy téż do kogo innego ze stowarzyszonych udać się mamy o pozwolenie zwiedzenia tego wspaniałego zakładu; bo ciekawiśmy wiedziéć na jaki użytek jest przeznaczony.
— To, panie, wcale inna rzecz odpowiedziała poczciwa Robin, — to należy do pana Klaudyusza, a ponieważ właśnie teraz nie ma szkoły, i wkrótce nastąpi godzina objadu ogólnego dla wszystkich którzy wrócili z pola, to pan Klaudyusz będzie mógł wszędzie państwo oprowadzić. — Poczém Robin zwracając mowę do pastuszka, dodała: — Hej! Piotrusiu, idźno powiedz panu Klaudyuszowi że tu jest jakiś pan i pani, którzy pragną obejrzeć stowarzyszenie.
Gdy Piotruś miał wykonać ten rozkaz, Just przywołał go i wydobywszy z kieszeni wizytowy bilet, na którym napisane były wyrazy: Pan i pani Just Clément, rzekł mu:
— Mój przyjacielu, chciéj oddać ten bilet osobie, do któréj idziesz, aby przynajmniéj wiedziała nazwiska ludzi, którzy pragną zwiedzić zakład.
Piotruś wziął bilet i pobiegł ku jednym z licznych drzwi wiodących do zakładu.
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1913
Ta strona została przepisana.