Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1915

Ta strona została przepisana.

Just i Regina stanęli zdziwieni widokiem porządku i wybornéj czystości jakie panowały w téj obszernej oborze.
— Rzeczywiście... mówił Just do swój przewodniczki nigdzie nic podobnego nie widziałem... jak to pięknie utrzymywane!
— Nieprawdaż panie? — rzekła poczciwa dziewka, — a jeżeli to w oczach pańskich tak piękne, jakże dopiéro wydawać się musi w naszych... bośmy dawniéj nawykły były widywać tylko bydło znędzniałe... w oborach prawie bez dachów i drzwi, gdzie wraz z niém sypiałyśmy, gdzie deszcz lał jakby na dworze, a nie mówię już o błocie!... gorszém jak na bagnach... Nigdy tam nie było świeżéj podściołki a jaka żywność!... biédne bydło prawdę mówiąc nie lepiéj jadło jak my... To téż nie było i chęci utrzymywać bydła; kiedy przeciwnie tutaj... widzisz pan... to prawdziwa uczta. Niegdyś, każdy dzierżawca, każdy wieśniak miał swą oborę, swoję stodołę, swoję piekarnią i mieszkanie... Dzisiaj, mamy wszyscy jednę oborę, jednę stodołę, jedno mieszkanie i to sto razy mniéj kosztuje, a sto razy lepsze; a potém to nasze, bydło równie moje jak i tych dziewcząt jak i tych dzieci, które pan tu widzisz... Ah... teraz, to się człowiek bierze do roboty że aż się serce raduje. Jest przyjemność i pożytek! Pani Chervin dyrektorka obory rozkazuje mnie... ja znowu rozkazuję tym poczciwym dziewczętom, któ-