Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1939

Ta strona została przepisana.

z Justem i Reginą, siedział w swoim pokoju, równie skromnie umeblowanym jak mieszkania innych członków stowarzyszenia.
Pani Perrine i Klaudyusz Gérard siedzieli obok hrabiego, Marcin zaś oparty o grzbiet fotelu, wpajał tkliwy wzrok w oblicze ojca, któremu Bruyère z dziecięcą troskliwością podawała zasilający napój.
Nagle otworzono drzwi i podano Marcinowi list który przywiózł przybyły w téj chwili goniec.
Był to list od księcia.
— Czy pozwolisz ojcze? — z uszanowaniem spytał Marcin pana Duriveau, który odpowiedział mu przychylném skinieniem głowy.
Marcin przeczytał list, kończący się następnie:

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

„Życzenia moje wszędzie towarzyć będą pani Just Clément... bo nie zapomnę nigdy że jéj matka, kosztem własnego honoru ocaliła życie kobiéty którą namiętnie kochałem, którą ona jak siostrę miłowała... a któréj niegodziwa zdrada śmiercią zagroziła, kiedy jeszcze w roku 1814 bawiłem w Paryżu.
„Nie potrzebuję powtarzać ci że chowam i zachowam w tajemnicy religijnéj poufne twoje zwierzenia się.”

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

„Projekta o których ci wspomniałem w przedotatnim moim liście, odsyłając ci rękopsim twoich