pień w czasie rozmowy z młodą dziewczyną, uczuł je teraz z większą gwałtownością.
Po nowych usiłowaniach, Bruyére przekonana, że dalsze nalegania byłyby napróżno, zmartwiona wreszcie niemożnością niesienia ulgi starcowi, poprawiła nieco słomę pod jego głowę, postawiła tuż przy nim koszyczek z jeżyną, i wyszła z obory drżąca, wzruszona, zajęta dziwném zeznaniem ojca Jakóba.
Młoda dziewczyna jakkolwiek niecierpliwie pragnęła zwiedzić tajemniczą kryjówkę, którą jéj starzec wskazał, przezwyciężyła jednak ciekawość swoję; w jednym pokoju na folwarku było jeszcze światło, a Bruyére postanowiła udać się do zwalisk piekarni wtedy dopiero, gdy wszyscy zasną.
Wreszcie Bruyére, co rano i wieczór miała zwyczaj odwiedzać nieznajomą kobiétę, która przybywszy jednéj nocy na folwark, już tam dosyć dawno mieszkała.
Młoda dziewczyna przeszła zatem obok budynków, jakby wał opasujących dziedziniec, i zapukała do małych drzwi, będących od tyłu domu, a wychodzących na brzeg błotnistego stawu, o którym wspomnieliśmy, i którego wody teraz mocno przybrały.
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/199
Ta strona została przepisana.