W téj właśnie chwili, Beaucadet, przyspieszonym kłusem, wraz z świtą, zbliżał się ku folwarkowi Grand-Genévrier, gdzie przybywał dla aresztowania małej Bruyére, obwinionéj, a raczéj podejrzanéj o dzieciobójstwo.
Trzeba było przebyć mały ciemny przysionek, aby się dostać do izby do któréj weszła Bruyére, przeszedłszy obok zewnętrznych ścian folwarku, wzdłuż brzegu stawu.
Pokój ten aczkolwiek skromny, wydawał się prawie zbytkownym, obok reszty opustoszałych budynków. Świeże obicie papiérowe pokrywało ściany ulepione z ziemi, a nowo gipsem powleczone; wysoki komin, objęty w drewniane ramy, osłaniała lekka, zielona materya wełniana, zawieszona według staroświeckiéj mody i oszyta galonami; wielki kobierzec rozłożony przed ogniskiem, pokrywał w części posadzkę; wygodne łóżko, i kilka prostych mebli, stanowiły zresztą cały zasób tego