— Nasz lis jest w drugiéj części lasów Aubepinu.
— A to podobno tam gdzie te wielkie skały i największa gęstwina? z zajęciem dokończył wachmistrz.
— Tak panie Beaucadet, prawdziwa knieja dzików... na pańskie usługi; taka gęstwina, że i psom trudno tam będzie dostać się...
Po krótkim namyśle wachmistrz zawołał:
— Mój zbieg pewnie jest tam, nie gdzieindziéj! Dziś rano o świcie jeden leśnik widział w tamtéj stronie człowieka w łachmanach, którego rysopis zgadza się zupełnie z moim zbójcą, a że nie ośmieli się wyjść z lasu wśród białego dnia, przeto równie pewny jestem że go schwycę, jak ty, ojcze Latrace, że osaczysz swego lisa.
— Skoro tak, panie Beaucadet, na cóż czekacie, na co odwlekacie poszukiwania?
— Czekam na jednego z moich ludzi, który mię o rozpoczęciu obławy zawiadomi; wtedy z trzech stron obstawimy mojego zbójcę i zapędzimy go ku brzegowi lasu gdzie ja z moimi żandarmami czuwać będę.
— I od kiedyżto w naszéj okolicy znajduje się zbójca?
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/22
Ta strona została przepisana.