— Widzę że od kilku dni nie musiałeś być w Salbris?
— Nie.
— Dla tego téż nie czytałeś u burmistrza rysopisu tego złoczyńcy?
— Nie, panie Beaucadet.
— No, to ja ci go przeczytam. Skoro go spotkasz, przy pomocy twych dojeżdżaczy będziesz mógł go przytrzymać. — Słuchajże ojcze Latrace i wy chłopcy słuchajcie — dodał pan Beaucadet, obracając się do przystępujących bliżéj dojeżdżaczy.
Tu wachmistrz wydobył papier z olstrów i czytał co następuje.
— Szczególne nazwisko, rzekł Latrace.
— Sprawiedliwość nie znając go pod prawdziwym nazwiskiem, zniewolona jest zniżyć się do tego stopnia, że obecne tylko ogłasza — odpowiedział pan Beaucadet, i czytał daléj:
„Więźniowi temu, którego prawdziwa nazwa ani poprzednie życie nie jest znane, udało się, w nocy z 12 na 13 października, ujść z więzienia w Bourges, gdzie zamknięty był jako obwiniony o pod-