Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/233

Ta strona została przepisana.

Obie kobiéty wyszły z pokoju, przebyły korytarzyk i wkrótce znalazły się zewnątrz budynków.
Niebo było pogodne. Księżyc, podówczas na pełni, jasno połyskiwał ponad czarną zasłoną jodeł w nieprzejrzanéj okiem przestrzeni rozsypanych; na powierzchni spoczywających wód stawu bujały białawe wyziewy, nikły jednak w miarę powolnego wstępowania księżyca, którego świetne promienie przemieniały staw w ogromny, srebrzysty obrus.
Wszędzie głęboka zaległa cisza.
Wieczorny wietrzyk poruszając wyschłém sitowiem, wzniecał w niem szelest;... lecz gdy wraz z kapryśnym powiewem wiatru ten lekki szmer ustawał, baczne ucho mogło było usłyszéć w dali... w dali... głuchy tentent kilku galopujących koni, który się coraz bardziéj zbliżał.
Pani Perrine i Bruyére zbyt zajęte, nie zwróciły uwagi na tę okoliczność.




2.
Odkrycie.

Pani Perrine i Bruyére po chwili przybyły do zwalisk dawnéj piekarni, z któréj pozostały już tylko