Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/243

Ta strona została przepisana.

ma lat pięć... Zmuszony jestem opuścić kraj, opuścić ją, powierzam ją więc człowiekowi wiernemu... Za pomocą tych przedmiotów moja córka kiedyś będzie mogła dać się poznać swéj matce, jeżeli to uzna za rzecz właściwą,... później udzielę innych wyjaśnień..... Lecz że wkrótce mogę być zabitym, niech więc te wyrazy służą za testament w którym pragnę zapisać ciążące na mém sumieniu zeznanie.
„Ja, który dotąd wszystko pokonywałem, na wszystko się odważałem,... w téj chwili doznaję zgryzoty.... Popełniłem okropną zbrodnię,.. zbrodnię bez nazwiska,... powinienem więc ją zmazać, odkrywając temu kto to... ma czytać.... że.....”
W tém miejscu wilgoć splamiła i przegryzła pargamin, wiele wiec słów niepodobna było wyczytać, a inne były zupełnie zatarte tak, że ostatnich wierszy nie można było zrozumiéć; ale pani Perrine, coraz bardziej obłąkana i uniesiona gorączkową ciekawością, czytała daléj te wyrazy bez związku, jakby przedstawiały sens zupełny:
...Trze.... yło.... ale... że namyśliwszy się... w nocy wszedłem..... szalonéj..... lecz tak pięknéj.... i... chcia...., to téż....... zgrozę........ na dedniem..... wtedy........ uniosłem.......... kufer...................... i...... ści-