siłek, co jego siostra i siostrzenica. Wygodnie rozciągnięty w fotelu, przy dobrym ogniu, kazał sobie podać smaczny obiadek, sądząc, że tak różnorodne wzruszenia, a mianowicie boleść po stracie sakiewki, okrutnie wypróżniły mu żołądek.
Rafaela Wilson, posłuszna naleganiom matki, położyła się w łóżko; przy głowach usiadła jéj pokojówka. Panna Izabella liczyła najwiecéj lat trzydzieści, nie była ładna, ale twarz miała dowcipni wyrazistą, roztropną, pyszne włosy, błyszczące oczy, płeć delikatną, nogę zgrabną i kibić bardzo kształtną, objętą w czarnéj, bardzo skromnéj, ale wybornego kroju sukni. Panna Izabella, jako wierna pokojówka, była mocno zdziwioną i zasmuconą, widząc obie swe panie tyle cierpiące i znękane. Na znak pani Wilson wyszła z pokoju.
Matka i córka pozostały same.
Sypialnia Rafaeli, przylegająca do sypialni jéj matki, obita była perską materyą, o tle białém bławatkami zasianém; okrągła, kryształowa lampa rzucała na pokój przyćmione światło.
Pani Wilson zmieniła amazonkę na popielaty kaszmirowy szlafroczek, wyszywany bladoróżową torsadą, podnoszący jeszcze bardziej wykwintność jéj zachwycającego wzrostu.
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/250
Ta strona została przepisana.