Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/271

Ta strona została przepisana.

Niestety!... biédny mój aniele, nie wiedziałam do czego się zobowiązałam.
— Jakto?... moje małżeństwo?...
— Pozwól...Jedna z moich przyjaciółek znała dobrze ojca Scypiona, hrabiego Duriveau. Po długiéj rozmowie z tą kobiétą rozpacz mię ogarnęła: twoje małżeństwo było niepodobne; pan Duriveau chciał wtedy żenić swego syna z dziedziczką trzech milionowego majątku i znakomitego rodu; a gdy dałam poznać mojéj przyjaciółce że przynajmniéj przyzwolenie Scypiona było konieczne...
— I cóż! moja matko?... i cóż? zawołała Rafaela.
— Odpowiedziano mi, że gdybym znała pana Duriveau, wiedziałabym, że ten człowiek, na nieszczęście wyposażony żelazną wolą, wszystko co chce uważa za rzecz skończoną.
— Scypio więc zgadzał się na to małżeństwo! boleśnie zawołała Rafaela.
— On więc już wtedy zwodził mię!...
— Nie, nie, on cię nie zwodził; ale nie chciał, zapewne, od razu oprzéć się woli ojca.
— I tyś to taiła przede mną, matko?
— Pocóż miałam wyjawiać? Przywróciłam ci życie, obiecując, że zaślubisz Scypiona; obawa, rozpacz, powątpiewanie, byłyby cię zabiły; musiałam więc