swoim przyjacielu Chaudavoine i obaj wysilali się na poznawanie co właściwie jedli, gdyż dziwaczne nazwy, jakie pan domu dawał potrawom, były dla tych nieświadomych biesiadników prawdziwą zagadką.
Dwaj przyjaciele, spożywszy na wszelki przypadek znakomitą ilość makaronu po królewsku, który nastręczył obszerne pole ich domysłom, kazali sobie podać wiedeńskie marcepany i właśnie chciwie je smakowali, gdy wtém Scypio przerwał panu Chalumeau w samym zapale najśmielszych przypuszczeń, odzywając się do niego z drugiego końca stołu.
Przyczyna téj przerwy była następująca:
Scypio, przycisnąwszy po kilkakroć nóżkę pani Chalumeau, widząc że jego impertynencye uprzejmie są przyjmowane, lekko pochylił się ku sąsiadce, wlepił w nią wyuzdane i wyzywające spojrzenie i szepnął kilka słów do ucha... Wicehrabia daleko zapewne posunąć się musiał, bo biédna pani Chalumeau, mimo tylu ułud zdolnych fizycznie i moralnie zawrócić jéj głowę, nie zdołała przezwyciężyć w sobie niejakiego oburzenia.
— Dobrze! rzekł Scypio ciągle drwiąc z zimną krwią, kiedy się pani gniewasz, poskarżę się przed mężem.
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/299
Ta strona została przepisana.