ni... pani mię wie kochasz tak... jak ja panią kocham, z melancholiczną goryczą powiedział Scypio.
— Ależ... zastanów się pan.... gdyby nas spostrzeżono...
— Bądź pani spokojna... ptaszarnia znajduje się w głębi trephauzu wychodzącego na zimowy ogród. Nic naturalniejszego że tam pójdziemy... Tylko że będziemy tam więcéj odosobnieni... a to musi być prawdziwém szczęściem...
Na tak delikatne wezwanie, zbyt czuła pani Chalumeau spuściła oczy, gwałtownie zadrgała, a Scypio ukradkiem, szyderczą i znieważającą zrobił pantominę.
W ciągu téj lotnéj rozmowy, Scypio i pani Chalumeau, wraz z innymi biesiadnikami, przebyli bilardową salę, któréj potrójne drzwi szklane prowadziły do rozłegłéj, ocieplonej oranżeryi tworzącej zimowy ogród, podówczas rzęsisto oświetlonej drewnianemi lampami, otoczonemi mnóstwem rozmaitych roślin, jakoto: geranią, muszkatelem, kaktusami i wszelkiego rodzaju krzewami o mięsistém liściu. Kręte aleje, wysypywane różnokolorowemi kamykami nakształt jakiej mozajki, przebiegały wkoło ogromnych krzaków kamelii, rododendronu, magnolii, mimozów, bluszczów, i t. p. i t. p. W głę-
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/305
Ta strona została przepisana.