zamku, przez które postrzegał tu i owdzie migającą się świetną liberyę licznych służalców.
Pierwszy raz w życiu, ten człowiek tak nadęty swą zamożnością, tak dumny że po nim jego syn a następnie wnuk zapewne, oślepiać i panować będą blaskiem tego ogromnego majątku; po raz pierwszy, mówimy, ten człowiek dotknięty fatalnością położenia swojego, uczuł zgryzotę myśląc że ten majątek, ten przepych, kiedyś prawnie i bez trudów przejdzie w ręce zuchwałego dziecka, przeciw któremu w téj chwili prawie nienawiścią pałał; hrabia bowiem mimo rzadkiéj energii charakteru, lękał się lodowatéj i szyderczéj flegmy syna; i właśnie to uczucie własnéj słabości tém bardziéj oburzało go przeciw sobie samemu i przeciw Scypionowi. Nigdy może hrabia nie żałował bardziéj lubo poniewczasie że postępował jako młody ojciec z tak zuchwałym synem; widział się pokonanym, jeżeli nie przedsięweźmie koniecznych kroków, jeżeli dziś jeszcze w stanowczéj walce, nie nakaże synowi niepoznanego a raczéj nieznanego mu dotąd posłuszeństwa.
Żywe światło, brzęk ostrogów i wlokącéj się szabli, przerwały bolesne dumania hrabiego; obejrzał się i przy blasku lampy którą trzymał dworski
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/335
Ta strona została przepisana.