Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/34

Ta strona została przepisana.
2.
Młody gaj.

Oddawna już rozpoczęto łowy; nachylające się ku zachodowi słońce rozsiało po niebie swe jaskrawe promienie; gęsty liść młodych dębów i wysokie gałęzie jodeł zdawały się odbijać od błyszczącego tła miedzi. Wpośród gęstwiny osłonionéj bujnym powojem, wysokopiennym janowcem, krzakami jeżyny, paproci i dzikiéj róży, słowem, w najodleglejszéj części lasu, w któréj teraz polowano, znajdowała się otwarta przestrzeń, gdzie niegdzie porosłemi mchem urwiskami skał zaległa, a prawie całkiem zasłonięta nierozwikłanemi węzły bluszczu, powoju, i dzikiéj żywiczki.
Głęboką ciszę téj puszczy chwilowo tylko przerywał szum gałęzi jodłowych, lekkim wiatrem poruszanych, lub daleki odgłos trąbki myśliwskiéj.
Nagle dał się słyszéć trzask w poblizkich krzakach: poruszyły się i rozstąpiły gałęzie młodych dębowych latorośli, już żółtym liściem pokryte, i człowiek pochylony, prawie pełzający, wyszedł z gęstwiny.