Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/341

Ta strona została przepisana.

— Scypionie! — straszliwym głosem wrzasnął hrabia przerywając synowi i drżącą ręką chwytając go za ramię.
A po chwilowem milczeniu, dodał z głęboką goryczą.
— Moja to wina,... ja to zaprawiłem cię w takiéj bezczelności,...ja tolerowałem twoję zuchwałą poufałość... I teraz zbieram owoce wychowania jakie ci udzieliłem... Przykra mi zaiste ta ostatnia lekcya... ale też za to będzie skuteczna...
— Bah! powiedział Scypio, — każde wychowanie coś warte Prevala wychowywano przykładnie pod okiem matki, a jednak dopuścił się fałszerstw a zasługującego na galery; d’Havrincourt wyszedł ze szkoły politechnicznéj, a oddano go w kuratelę jako marnotrawcę... No, no, istotnie za nadto jesteś skromny, twój uczeń zaszczyt ci przynosi.
— Dosyć,... mości panie, dosyć, nie znasz mię jeszcze...ale wkrótce się poznamy, i do pioruna! dziś jeszcze, i to natychmiast, każdy z nas zapewniam, zajmie właściwe sobie miejsce,... a ty odtąd będziesz o tyle posłusznym, pokornym i poważającym dla mnie, o ile dotąd byłeś zuchwałym i szyderczym.