i w chwili gdy mu ojciec rzekł tonem pozornéj serdeczności:
— No, nic dobrego,...zapal cygaro; odpowiedział.
— Teraz poznaję cię; ale przed chwilą... byłbym się ciebie zaparł...
— Cóż u djabła chcesz abym ci mówił? — z udaną dobrodusznością zaczął znowu hrabia; — ty na wszystko znajdziesz odpowiedź... zabijasz mię moją własną bronią. Grałem jak mogłem najlepiej rolę... Geronta, jak utrzymujesz niegodziwy hultaju; ale zdaje się że to zła rola.
— Rola godna politowania!... Na drugi raz będziesz miał naukę; zresztą uspokój się... naprawię ja szczerbę którą zrobiłem w twojéj kandydaturze... Koniecznie musisz być deputowanym... będzie to arcy zabawne... to téż będziesz nim niezawodnie... ale i ja także...
— I ty?... doprawdy!
— Teraz, nie, bo jeszcze nie jestem człowiekiem statecznym, jak powiada twój przyjaciel Guizot; ale kiedy ci narobię jaki milion długów, kiedy szumnie wykradnę jaką księżniczkę lub polityczną kobietę (kobiéta polityczna jaki to musi być dziwoląg); kiedy jeszcze parę ludzi zabije w pojedynku,... kiedy palić będę turecki pieprz, bo cygaro już mi
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/352
Ta strona została przepisana.