— Znasz więc, z wzrastającym przerażeniem zawoła! hrabia, znasz ten potwór chciwości, wyuzdania, podłości i obłudy?
— Zazdrośniku, wzruszając ramionami powiedział Scypio; byłbym ci ją przedstawił... ale tyś tak zakochany...
— I może... kochasz tę niegodziwą kobiétę?
— Jak szalony! zawołał Scypio, a piękne rysy jego lekko się zarumieniły, wielkie czarne oczy ogniem spłonęły. Uwielbiam zaś w niéj nie podwójny talent tancerki i śpiewaczki, zostawiam to szaleńcom z naszego przedscenia... ale czy wiesz co?... to właśnie, co ty i wielu innych bez dowodu potępiacie; uwielbiam jéj wściekłe wyuzdanie, jéj śmiały, piekielny dowcip, tę nieporównaną obłudę, z jaką gra rolę istnego anioła, która jéj otwiera salony najzacniejszych, najznakomitszych dam... Mnie,... mnie tylko jednemu wyznała swoje występki, bo mię jednego tylko osądziła godnym ubóstwiać je! z najobrzydliwszą dumą zakończył Scypio.
— Nieszczęśliwy! zginął,... ta przewrotna kobiéta omamiła go próżnością występku, szepnął przerażony hrabia.
— Tak jest, z wzrastającym zapałem mówił daléj Scypio, uwielbiam w Baskinie, sprzeczność du-
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/360
Ta strona została przepisana.