Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/374

Ta strona została przepisana.

pokoju dzierżawcy i przerażona, błagająca, zastępując mu drogę, rzekła załamawszy ręce:
— Mój drogi, mój dobry panie.... Proszę pana...
— No, i cóż tam? znowu jeremiady, znowu płacze? z porywczą niecierpliwością odparł komornik; cóż u djabła, moja pani, chcesz abym temu poradził? winniście za dzierżawę, nie macie czém zapłacić, hrabia każe robić zajęcie i wypędza was z folwarku, wszak to jego prawo.
— Prawda, drogi panie, prawda, odpowiedziała biédna kobiéta nie możemy zapłacić.... tradują nas... wypędzają... ja się temunieopieram.
— Pani się temu nieopierasz? dziękuję za tę powolność. Ale choćbyś się i opierała, to mi tam wszystko jedno: pan hrabia pewnoby się waszego oporu nie zląkł. On zna swoje prawo i słuszność. Lubi płacić to co winien, dla tego téż chce aby jemu płacono należytości; ma słuszność.
— Niestety! o mój Boże ja to bardzo dobrze rozumiem że ma słuszność, kiedy nam wszystko zabierają i wypędzają.
— No! to daj mi pani pokój, niech skończę spisywać inwentarz, rzekł komornik i odsunął kobiétę która go na schody nic wpuszczała; muszę przystąpić do oszacowania waszych mebli...na tém