Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/406

Ta strona została przepisana.

moje prośby i groźby odpowiedział szyderstwem i zniewagą... a potém, słyszałeś co głosił owego wieczoru.
— Niestety! nikt jeszcze nie objawił nigdy tak dzikiéj nienawiści dla wszystkiego co wzbudza szacunek i litość, ponurym głosem odpowiedział Marcin.
— Tak jest, najzuchwalsze szyderstwo ciskał on w twarz ludzkości, a jednak ostrzegałem go. Powiedziałem ci Marcinie... tobie, który także straszny masz rachunek z tym człowiekiem... powiedziałem ci dawniej... że tego już za nadto, powolność moja już wyczerpnięta, wybiła godzina sądu. A tyś mi odrzekł: „Cierpliwości, Klaudyuszu... mam nadzieje że jako służący przyjętym zostanę w dom hrabiego cierpliwości“... Otóż jesteś w jego domu... znasz ohydne jego zasady, widzisz złe jakie wyrządza... wiesz że jego syn... jego godny syn, jest katem twojéj siostry... Czyliż i teraz jeszcze powiesz mi: Cierpliwości?
A że Marcin, z nieopisanym wyrazem boleści milcząc patrzył na Klaudyusza, ten wiec zawołał:
— Odpowiadaj! czy pochwalasz mię? lub potępiasz? czy przekonałeś się że ten człowiek bez serca, bez wnętrzności, jest plagą nieszczęsnej naszéj