Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/419

Ta strona została przepisana.

dzi złych w ludzi dobrych, nie będzie daleko żyzniejszą nauką, aniżeli straszny lecz niepłodny przykład o którym marzysz?
— Zostaw mię.... zostaw... bym się nie stał tak słabym, tak nikczemnym, jak sam jesteś, — porywczo rzekł wykradacz.... Zapominasz więc że hrabiego Duriveau wiąże uroczysta przysięga, że na wszelkie moje usiłowanie w zamiarze moralnego odrodzenia go, samą mi tylko pogardą odpowiedział?
— Żelazny jego charakter oburza się na wszelki przymus.
— A jego przysięga?
— Wiém Klaudyuszu, że się z niéj naigrawa, że z niej szydzi niegodnie... ale mimo to wszystko nie rozpaczam jeszcze.
— O ty masz mocną wiarę! tybyś chciał góry poruszyć! — z gorzkiém szyderstwem rzekł wykradacz.
— Ufam sobie, Klaudyuszu, bo względem hrabiego wyłączne zajmuję stanowisko... bo jestem jego synem, a kiedy on się o tém dowie.
— Będzie miał jeszcze jeden powód więcej do brodzenia w złém; powiadasz, że duma niedozwoliła mu uledz przymusowi, bądź pewny że tém bardziéj nie ulegnie on synowi... bękartowi... jak powié... znam ja go... Dosyć więc... dosyć... ka-