Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/423

Ta strona została przepisana.

— A potém? Jeżeli poznasz że się zwodzisz, biedna i szlachetna duszo... jeżeli przekonasz się że choroba którą uleczyć pragniesz jest nieuleczoną; jeżeli ten człowiek na nieszczęście w złém trwać nieprzestanie, cóż uczynisz? bo, widzisz jeżeli przypuszczam twoje domniemania,... szanuj także moje!
Oblicze Marcina dotąd spokojne, miłe i smutne, przybrało wyraz ponury, złowrogi. Po krótkim namyśle zaczął on znowu:
— Masz słuszność, Klaudyuszu,... i twoje domniemania także szanować winienem... wyznaję, żem nieraz sam myślał... ze zgrozą... o przerażającém przeznaczeniu złego.
— I w tych chwilach rozpaczy, — z dzikiem zadowoleniem spytał wykradacz, — jakiż był twój cel?... Tak jest, myśląc o wszystkich cierpieniach jakie Duriveau zadał twojéj matce... o niegodziwym wpływie tego człowieka, którego ani przysięga, ani twoje, jéj syna, tak usilne błagania zachwiać nie mogły... powinieneś był jednak...
— Klaudyuszu, — uroczystym głosem rzekł Marcin przerywając wykradaczowi, — przysięgnij mi, że przez miesiąc nic nie przedsięweźmiesz względem pana Duriveau... a po upływie miesiąca...