— Zgadłeś, mój chłopcze, — odpowiedział hrabia synowi, — Klaudyusz żądał mojego worka.... ale nie dla siebie... bo to bardzo zacny człowiek... lecz dla tak zwanych swoich braci w ludzkości.
— Nie rozumiem... — rzekł Scypio.
— Jesteś bogaty, — mówił mi Klaudyusz.. przysięgnij mi więc że przyjdziesz w pomoc cierpiącym bliźnim... a daruję ci życie;... jeżeli nie przysięgniesz... umrzesz...
— Ej, bah! z zimném szyderstwem rzekł Scypio, — to jakaś nowa piosnka... pan bakałarz widzę filantrop, — a obracając się do wykradacza dodał:
— Powiedz mi, kochanku, gdyby wszyscy... oszukani mężowie podobnie tobie myślili... toby nic było ubogich na świecie...
— Słysząc te wyrazy syna, hrabia głośnym wybuchnął śmiechem...
Ale nowy wypadek przerwał tę jego wesołość.