cę przeszedł obszerną gotowalnią i wązkiemi schodami spiesznie udał się do mieszkania Marcina, rodzaju ciemnego, powietrza pozbawionego poddasza, zaledwie pięć stóp wysokiego i prawie niemieszkalnego; lecz hrabia nie zważał na to, bo chodziło mu o to aby pierwszego pokojowca miał tuż pod ręką.
W stancyi téj były drugie drzwi tuż przy schodach, wiodących do mieszkań innéj służby; hrabin zamknął naprzód te drzwi i klucz schował do kieszeni, potém postawił świecę na stole i ciekawy wzrok powiódł wkoło siebie. Ale z powodu niskości sufitu, zmuszony zgiąć się nieco, naiwnie rzekł sam do siebie:
— Nie pojmuję jak tu żyć można!....
I zaczął swoje poszukiwania; te nie mogły być długie, bo cały sprzęt tej izdebki składał się z drewnianych sztalug na których wisiała odzież Marcina, małéj komódki z bielizną, stolika, dwóch krzeseł i łóżka.
W komodzie nie znalazł nic podejrzanego, nic coby mu mogło wyjaśnić naturę stosunków Marcina z Klaudyuszem Gérard, przezwanym Bête-Puante.
Po nadaremném usiłowaniu odkrycia téj tajemnicy, hrabia już chciał wyjść, kiedy w ciemnym kącie spostrzegł starą, zamykaną walizę. Czém-
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/437
Ta strona została przepisana.