Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/450

Ta strona została przepisana.

Przez cały ciąg fabrycznéj pory, majster mularski w mieście ciągle używał Limousina. Jeżeli później trafiła się jeszcze jaka pilna mularska robota, Limousin podejmował się takowéj; jeżeli nie, to pracował jako grabarz, ja tymczasem zbierałem po drogach gnój koński, który Limousin układał w kupy i koszami sprzedawał jednemu miejskiemu ogrodnikowi.
Kładliśmy się spać o zachodzie słońca, a wstawaliśmy o wschodzie, niepotrzeba więc było nigdy palić świécy: podczas tęgich mrozów, kiedy zabrakło roboty, długie zimowe noce, a czasem i dni, przepędzaliśmy w jakiejś lodowatéj odrętwiałości, wielce zapewne podobnéj do letargicznego uśpienia jakiemu w ciągu zimy ulegają niektóre zwierzęta.
Niebyło to ani czuwanie ani sen, ale pewien rodzaj chwilowego zawieszenia życia i potrzeb jego; pamiętam że gdy nastały wielkie śniegi, nieraz dzień i dwa nic nie jadłem, a najmniejszego głodu nieczułem: stan ten jednak niebył zresztą zbyt dotkliwy. Zdawało mi się że czuję jak krew moja oziębia się stopniowo, jak krzepnie szpik w moich kościach; po tém wrażeniu prawdziwie bolesném, następowała znośna ociężałość, trwająca dopóki tylko leżałem nieruchomy, sam w sobie skupiony; atoli za najmniejszém poruszeniem okropnie cierpiałem.
Cztéry lub pięć razy na miesiąc, tojest każdéj nie-