tu i owdzie jak błędne biegały przytykając nosy do ziemi i nadaremnie jakiegokolwiek śladu szukając;... bo, jak wiadomo, w odległości prawie dwustu kroków od jaskini kontrabandzisty trop zgubiły.
Stary myśliwiec, o tym wypadku uwiadomiony przez nagłe ucięcie psów, pospieszył ku nim aby je kierować własném doświadczeniem, ale postrzegłszy obalone drzewo, które go od psów oddzielało, zatrzymał się nagle, bo gałęźmi najeżony pień chcącemu przesadzić go stawiał prawdziwie niebezpieczną przeszkodę. Ojciec Latrace, mimo swéj odwagi i mimo siły konia, za nadto doświadczonym był myśliwcem, iżby dla próżnego junactwa miał wystawić siebie lub wierzchowca na szwank śmiertelny; a gdy postrzegł że po obu bokach leżącego drzewa nieprzebyta gęstwina drogę zamyka, okrążyć je postanowił, aby psy swoje na ślad odprowadzić.
Nagle, dwie kobiéty w amazonkach, jadące przez las w niejakiém od siebie oddaleniu, stanęły naprzeciw obalonego drzewa, przed którém stary myśliwiec cofnął się roztropnie,... prawie natychmiast przybyli ku nim dwaj jeźdźcy, którzy na widok tak straszliwéj przeszkody jednocześnie przerażonym głosem zawołali:
— Pani... racz wstrzymać swego konia!...
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/47
Ta strona została przepisana.