fajki... i długiemi pociągami zacząłem pompować wino, z trwogą i okropném biciem serca.
Z razu przykry smak tego gęstego i tęgiego wina, wielką wzbudził we mnie odrazę, przemogłem ją, i wkrótce jakieś nieznane ciepło krążyć zaczęło po moich żyłach; sądziłem że mi arterye w skroniach popękają, w oczach mi się zaćmiło... Po tém nagłém oślepieniu nastąpił tak gwałtowny zawrót głowy, żem się oburącz chwycił baryłki, bom sądził że ziemia porwana jakimś gwałtownym ruchem, usunęła się z pod stóp moich, a w pomieszaniu zawołałem:
— Panie.... ratuj!....
Od tej chwili, nie pamiętam już co się zemną działo.
Sądzę jednak żem widział, jak Limousin podniósł się po drugiéj stronie baryłki, ale wnet tracąc równowagę, padł znowu na posłanie głośnym wybuchając śmiechem.....
Kiedym przyszedł do przytomności, czułem że moje ciało zesztywniało, przejęte dotkliwém zimnem otworzyłem oczy, i postrzegłem że leżę wśród lasu, na śniegu; słońce już prawie zachodziło.
Czułem okrutny ból głowy; i jeszcze niezupełnie trzeźwy, trwożliwie, ciekawie, spojrzałem w koło siebie....
Jakim sposobem dostałem się do lasu którego nie znałem? co zaszło między mną a Limousinem?
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/476
Ta strona została przepisana.