Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/488

Ta strona została przepisana.

Szczególna rzecz, że kiedym czynił takie przypuszczenia, zamiast uczuć wstręt do pijaństwa po pierwszéj mojéj wycieczce w tajemnicze jego dziedziny, owszem znajdowałem jakiś urok w jego wstrząśnieniach i myślałem o radości jaką uczuję, skoro wytrzeźwiony, znajdę się znowu w smutném a spokojném naszém mieszkaniu.
Lecz skoro znowu wspomiałem że w istocie zostaję pod władzą handlarza, i że już nigdy nie ujrzę mojego pana, który zimny, milczący, obojętny zawsze, dla mnie był łagodny i dobry, uczułem gorzką zgryzotę, okropną bojażń i złorzeczyłem nieszczęsnéj ciekawości mojéj.
Znękanie, przestrach, utrudzenie, wprawiły mię w odrętwienie, które wkrótce zastąpił sen ciężki i niespokojny.
Nie wiem jak długo spałem, kiedy mię nagle przebudziły rozdzierające krzyki i błagania dziecka.
Zaledwie dnieć poczynało; słabe światełko zmroku i odblask śniegu przebijały się przez małe okienko, umieszczone naprzeciw zagasłego ogniska przy którém usnąłem.
Krzyk dziecka który mię przebudził, ustał na chwilę; wtedy usłyszałem i poznałem gruby głos kobiéty która przyjęła przybywającego handlarza, a którą on nazwał matką Major.
— Nie chcesz więc wygiąć się w obręcz? gniewnym głosem mówiła la kobiéta.