każdego stanu społeczeństwa, następstwem pierworodnego grzechu, wolą Opatrzności i t. d.
Słowem pan Duriveau uporczywie i zapamiętałe wyznawał owe bluźnierstwo:
„Że Bóg w ojcowskiéj dobroci swojéj, stworzył człowieka dla samego jedynie nieszczęścia”.
Ta niegodziwa zasada usprawiedliwiała zatwardziałość tego nielitościwego samoluba.
Z niéj to wyprowadzał on wszelkie wnioski, i przez nią odnosił tryumfy swoje.
„ — Ludzie rodzą się, i są stworzeni dla nieszczęścia, mawiał z zuchwałém szyderstwem; — Bóg tak chciał, szanujmyż zatém wolę Boga! przeszkodzić jéj nie zdołamy nigdy! Poprzestańmyż więc na świetném i wesołém życiu, gdy szczęściem jesteśmy w położeniu wyjątkowém... taka jest moja zasada.”
A tak człowiek ten, te swojego punktu widzenia rzeczy mógł mówić i mówił: — Byłem dobrym, wspaniałomyślnym, ludzkim; a wszędzie doznałem tylko zawodu i niewdzięczności; niedola zawsze jest skutkiem własnéj winy; kto się nad nią lituje, jest bardzo nierozsądny.
Wyznać należy, że pan Duriveau obdarzony niepospolitym naturalnym rozsądkiem, wielką stałością woli, rzadką śmiałością charakteru, przez cynizm
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/52
Ta strona została przepisana.