A gdy w chwili niewypowiedzianéj radości, rzucić się miałem na szyję Bambocha, wstrzymał on moje uniesienie i rzekł:
— Czekaj, jeżeli będziemy przyjaciółmi,... ja pragnę być panem.
— Będziesz panem...
— A ty czy uczynisz wszystko czego zażądam?
— Uczynię...
— Jeżeli mi dokuczać będą... czy zemścisz się?..
— Bądź spokojny, niebrak mi odwagi.
— Powiesz mi wszystko co mówić będzie la Levrasse lub matka Major?
— Wszystko!
— Nie ukryjesz przede mną żadnej twojéj myśli?
— Nie ukryję... a ty nawzajem?
— Co chcę abyś uczynił dla mnie, to samo uczynię dla ciebie, — żywo zawołał Bamboche, — wyjąwszy że chcę być panem, bo już to mój rodzaj; ja nic przed tobą nie utaję, ani ty przede mną, ja mścić się będę za ciebie a ty nawzajem za mnie... ale zawsze wspólnie spiski knuć będziemy, czy zgoda?
— Zgoda... z całego serca... zawołałem uszczęśliwiony i dumny, że po tylu trudach trafiłem przecież do celu, żem zyskał przyjaciela.
Teraz, mówił Bamboche z pośpiechem, który mi dowiódł ile go radowało, że znalazł powier-
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/522
Ta strona została przepisana.