Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/524

Ta strona została przepisana.

— W czasie mojego tutaj przybycia — rzekł mi, trupa nasza składała się z pajaca i Albinosa, który połykał klingi pałaszów, oraz małéj dziesięcioletniéj dziewczynki, bardzo brzydkiéj, chudéj jak gwóźdź a czarnéj jak żaba, która tańczyła, grała na gitarze i nieźle już pokazywała sztuki wraz z matką Major; ale że ta mała podczas ćwiczeń zawsze miała obnażoną szyję, ramiona i nogi, a słabego była zdrowia, ciągle więc dzwoniła zębami i sucho kasłała. Bez względu na jéj wiek i słabość za nadto często kazano jéj śpiewać, wyginać się, i to ją powoli zabijało. Zresztą łagodna była jak baranek i ile możności usłużna. Zawsze po skończonych ćwiczeniach siadała w kącie i prawie do nikogo nie mówiła, prawie nigdy się nie śmiała; miała małe niebieskie oczki, miłe i smutne, a mimo jéj brzydoty, przyjemnie było spojrzeć na nią. Matka Major, która, jak sądzę, zazdrościła jéj z obawy o mnie, od czasu jak wszedłem do trupy, jeszcze się gorzéj z nią obchodziła, tak że mała na prawdę zachorowała i umarła w ciągu jednéj naszej podróży. Niewiém skąd pochodziła i jakim sposobem dostała się do trupy la Levrasa.
— Biédna dziewczynka! — rzekłem do Bambocha, sądziłem że jéj kochankiem byłeś.
— Nie, nie, zaraz się dowiesz. La Levrasse nadał jéj imię Baskina, podobnie jak mnie nazwał Bamboche. Kiedy umarła powiedział do matki Ma-