Ale niestety! nie wszyscy proletaryusze ani są, ani mogą być uposażeni tak stoicką energią...
Jest między nimi wielu których niewiadomość zbydlęca, których nędza poniża, których brak nadziei zagłusza i błędów nabawia; ci ulegają nieszczęsnemu urokowi pijaństwa, bo w niém znajdują zapomnienie swych nieszczęść. Inni znowu, bardziej jeszcze upadli, ale tych niewielu, lubią pijaństwo dla pijaństwa.
Są oni godni nagany.... Ale na większą naganę zasługują ci, którzy tych nieszczęśliwych bez litości skazują na taką niewiadomość, na taki niedostatek, na taki brak nadziei, te piérwsze i nieszczęsne przyczyny opłakanego nałogu, w którym znajdują zbestwiałość, chorobę i śmierć...
Inne mniéj smutne, ale w skutkach równie zgubne przyczyny, także do pijaństwa posuwają ofiary ubóstwa.
Rzecz naturalna, że po całotygodniowej, ciężkiéj pracy, człowiek uczuwa potrzebę spoczynku, zabawy, uciechy.
Są proletaryusze, którzy złamani nieskończoną, najsurowszą rezygnacyą, osłabieni niedostatkiem, w odrętwiałym spoczynku ciała i myśli, na jakim przepędzają niedzielę, znajdują dostateczny odwet za przykrą w tygodniu pracę!
Inni posiadają jakikolwiek zapas nauki, delikatności myśli, lub zdolności, których nie skruszyło tłoczące brzemię ręcznéj pracy.
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/533
Ta strona została przepisana.