Porwany ciężarem przywiązanym do mojéj pięści, co stokroć powiększało szybkość tego ruchu, czułem jak z okropnym trzaskiem rozciągają się moje stawy, potém (jakiżto był osobliwszy i dotkliwy ból) zdało mi się, że ręka moja przedłuża się... rośnie bez końca i miary, równie jak wzrastała szybkość ruchu téj procy.
Skutkiem niepojętego dziwactwa, nieraz mimo mocnych cierpień zamykałem oczy, pragnąc zupełnego złudzenia; i w rzeczy saméj byłbym wówczas przysiągł, że ręka w miarę zakreślania kół, dochodziła ośmiu do dziesięciu stóp długości.
W rozmowach naszych z Bambochem nazywaliśmy to ćwiczeniem wielkiej ręki.
Następnie nogi moje ulegały podobnym ewolucyom, zawsze jednak za pomocą ciężarów kolejno do każdéj kostki przywiązanych. Tu już nie chodziło o ruch kolisty, ale o ruch wahadła, którego podstawą było biodro, a równowagą dosyć znacznym ciężarem obładowana stopa; podobne boleści, lecz żywiéj może objawiały się w stawach uda, kolana i stopy; następowało równie dziwne złudzenie każące mi wnosić, że członki moje nadzwyczaj przedłużają się w miarę jak ćwiczenie, które wykonywam, nabiéra szybkości.
Koniec lekcyi stanowiło to co matka Major nazywała łamigłówką.
Bamboche opowiadał mi że w początkach téj nowéj męczarni, tylko co nie oszalał. Zrazu mnie-
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/542
Ta strona została przepisana.