przyjaciele odpowiadałem — wiozę go do pana la Levrasse jego właściciela, jak będzie przejeżdżał tędy ze swoją trupą, to zobaczycie tego człowieka-rybę...
La Levrasse przerwał woźnicy pytając:
— Czy przejeżdżałeś przez Saint-Genêt?
— Tak, mój jegomość, przejeżdżałem.
— A dopełniłeś mojego zlecenia?
— Oddałem list pański. Ah! drogi jegomość, to aż serce pęka; stelmach już prawie kona.
To słysząc, podwoiłem uwagę; Bamboche bowiem uzupełniając swoje zwierzenie, powiedział mi nazwisko wsi w któréj mieszkał biédny stelmach, ojciec Joasi, przyszłéj Baskiny naszéj trupy.
— A więc stelmach mocno chory! — niezdolny ukryć radości zawołał la Levrasse. — Zatém jego żona nie oszukiwała mię w swoim liście: a czy widziałeś ją?
— Tak jest i ona także ciągle chora, ciągle w łóżku leży. Na Boga! serce się kraje patrząc na tych chorych rodziców, otoczonych trzodą obdartych i mrących z głodu dzieci.
— Słyszysz! stelmach umiera — powtórzył la Levrasse zamyślony, patrząc na matkę Major.
— Dla tego też, odrzekła, trzeba się nam prędzéj wybierać w drogę.
— Prawda, prawda, im prędzéj tém lepiéj; odpowiedział la Levrasse.
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/563
Ta strona została przepisana.