postępy, protckcyi nauczycieli i dla tego usiłowałem być prymusem, abym się o ile możności oddalił od niższych ławek które zwykle zajmowali mali bogacze, z tytułu hebesów[1] i swawolników, najzajadliwsi prześladowcy moi.
„Jednym z najnieszczęśliwszych dni życia mojego, był ów dzień, kiedy imię moje, jako ucznia sextymy, po raz piérwszy zabrzmiało pod namiotem rozbitym na dziedzińcu kollegium Ludwika Wielkiego w chwili rozdawania nagród.
— „Leonidas Rekin! — głosem Stentora zawołał jeden z nauczycieli przywołujący laureatów.
„Gdy wymówiono tak dziwaczne nazwisko, powstał śmiech powszechny, muzyka grała na zabój.
„Siedziałem w ławkach wraz z innymi współuczniami, lecz skoro usłyszałem że mię wołają, opanowała mię trwoga na samą myśl że trzeba będzie przebić się przez ten tłum świetny, że przy odgłosie trąb wypadnie wejść na wzniesienie, i... O! prędzéj dałbym się porąbać na sztuki, aniżeli oderwać od mojéj ławki.
— Leonidas Rekin!! jeszcze głośniéj zawołał nauczyciel.
„Nowe śmiechy z towarzyszeniem muzyki grającéj crescendo.
- ↑ Hebes (cancre), tak się w szkolnym języku nazywają źli uczniowie.