„Wówczas zupełnie postradawszy głowę, jak długi rzuciłem się pod ławkę, ale w chwili gdy muzyka nagle przerwała, zawołano:
— Rekin jest tu... ukrył się pod ławką!
„Na te słowa wymówione wśród ogólnéj ciszy, widzowie zwrócili się w moję stronę; słyszałem wkoło siebie wielki ruch; śmiano się, krzyczano, najweselszemi tonami wołano Leonidas Rekin, sypiąc na mnie najuszczypliwsze epitety... dwaj towarzysze moi wyciągnęli mię za nogi, a ja wrzeszcząc okropnie broniłem się jak lew: śmiechy podwajały się, wypadek zaczynał być gorszącym — aby mu zatem koniec położyć, rozgniewany nauczyciel ogłosił mię nieobecnym. Rozdawanie nagród szło swoim porządkiem, atoli nowe śmiechy wybuchły skoro mię znowu, a to po dwakroć wymieniono, gdyż otrzymałem dwie piérwsze i jednę drugą nagrodę.
„Dotąd była to tylko śmieszność, kochany Marcinie, ale teraz czekało mię co gorszego.
„Wróciwszy z obrzędu, pan Raymond, naczelnik zakładu, przywołał mię do swojego gabinetu i pełen dobroci udzieliwszy mi napomnienie za niepokonaną bojażliwość moję, rzekł:
„Rekin, powinieneś być i będziesz zaszczytem mojego domu; odtąd już cię nie uważam za ucznia, lecz za syna mojego; sam będę twoim korrepetytorem i jadać będziesz u mojego stołu.
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/573
Ta strona została przepisana.