Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/574

Ta strona została przepisana.

„Mój drugi ojciec... najukochańszy, najdroższy ojciec Rekin — który pewny jestem byłby mię tęgo obił dla przestrogi abym drugi raz nie zawodził w ten sposób jego ojcowskiéj dumy — o mało co nie umarł z radości, dowiedziawszy się o dobroci pana Raymond. Wspomniałem już, kochany Marcinie, że dobroć ta była dla mnie okropną; osądź czy prawdę mówię.
„Od czasu jak zostałem ulubionym wychowańcem pana Raymond, stałem się raczéj jego ponętą, szyldem, żywém ogłoszeniem, zwiększającém wreszcie jego zakład, bo wszędzie odbijał się rozgłos nadzwyczajnych moich postępów, które koniecznie przypisywano wybornemu wykształceniu jakiego udzielają w zakładzie pana Raymond, etc. etc.
„Zawsze unikałem rekreacyj, które mimo opiekuńczego nadzoru nauczycieli, były dla mnie porą wszelkiego rodzaju utrapień. Przepędzałem więc czas rekreacji w ojcowskiéj budce, tém niezgwałconém schronieniu, gdzie nie wiedząc co począć, uczyłem się. Lecz, skorom tylko wszedł do rzędu wychowańców pana Raymond, nie dosyć że ciągle pracowałem w chwilach rekreacji, ale nadto uczyłem się w niedzielę i święta, kładąc się o północy, wstając o piątéj; nie znałem nawet wakacyj; słowem pracowałem beż ustanku, bez wypoczynku. Skutkiem ciągłego natężenia umysłu, prawie zawsze cierpiałem okropny ból głowy, alem się do cier-