„Tymczasem, przy końcu roku szkolnego: ojciec mój zachorował. Nie wiem skąd mu przyszła myśl żądać jako łaski aby mu pozwolono cieszyć się widokiem przyszłego tryumfu mojego; nikt bowiem nie wątpił że jak tylko napiszę rozprawę, otrzymam nagrodę, a zwłaszcza nagrodę honorową.“
„Ojciec mój był przekonany, że wzruszenie jakiego dozna widząc mię okrytego sławą, sprowadzi niewątpliwe przesilenie w chorobie która go dręczyła; myśl ta, jakkolwiek dziwna, wkrótce stała się w nim nieodstępną niemal monomanią;... kiedym mu odmówił, płakał rozpaczliwie, a znowu kiedym zwyciężony jego boleścią uczynił choć najmniejszą nadzieję, zdawał się najszczęśliwszym i prawie uleczonym; mimo więc wstrętu do publicznego wystąpienia przystałem, przyrzekłem...
„Na tę obietnice, ojciec mój wyskoczył z łóżka, z którego już od dwóch miesięcy ani się ruszył i zawołał:
— Leonidas, ty mi przywracasz życie!
„Kiedym się wziął do napisania rozprawy, przyszła mi myśl potworna przypomniałem sobie wyzwanie hebesa względem barbaryzmów; tak jest Marcinie, przez chwilę myślałem o tak nędznéj rozprawie łacińskiéj, że niezawodnie byłbym utracił wszelką nadzieję nagrody i uniknął strasznego dla mnie występowania przed publicznością... ale cofnąłem się przed taką podłością.“
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/582
Ta strona została przepisana.