Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/594

Ta strona została przepisana.

chodząc z pensyi do szkoły Ludwika Wielkiego, zaledwiem spojrzał wkoło siebie; zawsze bowiem byłem zajęty wczorajszemi lub jutrzejszemi lekcyami, i zbyt małą zwracałem uwagę na liczne wypadki. Łatwo więc pojmiesz, że niemniéj obcy życiu i obyczajom paryzkim, jak najodleglejszy prowincyonalista, w niemałym byłem kłopocie, skoro się znalazłem sam w cyrkule łacińskim, zmuszony szukać mieszkania i zaopatrywać moje potrzeby.
„Jakiś grzeczny kupiec korzenny, do którego się udałem, wskazał mi hotel przy ulicy la Harpe, więc tam się przeniosłem. Nie wiedząc gdzie ukryć mój skarb, moje 720 fr., aby mi ich nie skradziono, wpadłem na szczęśliwą myśl, powierzenia ich właścicielowi hotelu, który też ten depozyt chętnie przyjął.
Tknięty do żywego taką uczynnością, natychmiast udarowałem go największém zaufaniem, i spytałem, gdziebym mógł znaleźć jakie zatrudnienie.
„Najpiérwéj zapytał mnie i pytanie to częstokroć powtarzał;
— Co pan umiesz? do czegoś zdatny?
„Odpowiedziałem i tę odpowiedź nieraz powtarzałem:
— Otrzymałem drugą honorową nagrodę, umiem bardzo dobrze po łacinie i po grecku.
— „No, to pan dawaj lekcye tych języków, bardzo rozsądnie rzekł mi gospodarz.