„Wśród tak dziwacznych urojeń, usnąłem; nadedniem flisi przebudzili mię. Pożegnawszy tych poczciwców, wyszedłem, unosząc z sobą resztę ryby... Wczorajsze myśli o zamierzoném współzawodnictwie z ludojadem powtórzyły się, i dziś w nich nic nie znalazłem tak bardzo szalonego i niedorzecznego, owszem były jak mi się zdawało praktyczne, rozsądne i możliwe.
„Pokonywając zatem wrodzoną bojaźliwość, poszedłem ku koczującym powozom, gdzie zamieszkiwali skoczkowie, sąsiedzi ludojada.
„Osądź jaka była moja radość, jakie upojenie, kiedy po całogodzinnéj rozmowie z ojcem Boulingrin, artystą-akrobatą i mistrzem boksowania, bo tak się tytułował, postrzegłem że z zapałem przyjmuje mój projekt.
„Przekonawszy się naocznie że zjadłem karpia i okonia, szanowny akrobata zaproponował mi to niesłychane wynagrodzenie:
Dwadzieścia pięć su dziennie.
Żywność i mieszkanie.
Sporządzanie płetw.
„W tydzień późniéj, gdy już ojciec Boulingrin dowcipnie przygotował płetwy, wywieszono na oponach naszego płóciennego szałasu wspaniały obraz przedstawiający mię wychodzącego do połowy z wielkiego stawu, z rozwiniętemi płetwami i trzymają-
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/609
Ta strona została przepisana.