Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/612

Ta strona została przepisana.

— Jak widzę! mój jegomość, — rzekł on do la Levrassa, skoro się matka Major przekonała że woźnica odjechał, — jesteśmy w rodzinneém kole; mogęż więc wyjąć ręce?
„Zdziwiłem się nie mało; dotąd bowiem sądziłem że długa, bez rękawów suknia człowieka-ryby w istocie pokrywa jego płetwy. La Levrasse, widocznie niezadowolony taką nieprzezornością nowego stołownika swojego, dał mu znak porozumienia i odpowiedział;
— I owszem... mój chłopcze, jeżeli twoje płetwy pragniesz nazywać rękami, dla tego abyś mógł uchodzić za człowieka jak każdy inny... lecz, żart na stronę, ten oto chłopak będzie ci we wszystkiém pomagał, a jego dwie ręce zastąpią miejsce twoich.
Leonidas spojrzał zdziwiony na la Levrassa i rzekł:
— Ojciec Boulingrin, przy umowie nie uprzedził mię wcale o tym warunku; jakto... ja nawet w domowém pożyciu nie mam rąk moich używać? I karmić mię będą jak chorego? Cóż mi znowu jegomość prawisz, już i tak przez całą drogę leżałem nieruchomy w mojéj sadzawce. W obce publiczności odgrywam moję rolę jak mogę najlepiéj, ale skoro wrócę do prywatnego życia, natychmiast używam znowu moich praw naturalnych, a między innemi i tego.