znowu wracał a nikt nie słyszał najmniejszego szmeru, żadnego krzyku; skoro zaś zapytałem o mojego towarzysza, la Levrasse odpowiadał mi komicznym grymasem.
Leonidas Rekin, dla wszystkich uprzejmy, z natury otrętwiały i bojaźliwy, pragnął tylko jednéj rzeczy, tojest spokojności; bo zresztą zdawał się być zupełnie zadowolony ze swojego losu. Ze stoicką spokojnością, słuchał grubiaństw matki Major i złośliwych przymówek la Levrassa, jadł dobrze, sypiał do późna i lubiał wypoczywać na słońcu, wreszcie zapewne do woli filozofował odczytując swego boskiego Senekę. Kiedy niekiedy tylko rozciągał się jak długi i ćwiczył się w poruszeniu przyprawionemi płetwami, albo téż zjadał surową rybę, czyniąc to, jak mówił la Levrasse, dla wprawy.
Późniéj wyznał mi Leonidas, że zrazu powołanie moje nie zdawało mu się zbyt przykrém, bo akrobatyczne wykształcenie, rozwijając siłę, sprężystość i zręczność nie pozbawiało mię zdolności do innych professyj; cenił je zaś daleko wyżéj, aniżeli nieużyteczne uniwersyteckie wykształcenie, jakie sam odebrał.
Raz oświadczył się, że mię chce uczyć czytać, odmówiłem mimo żywéj chęci do nauki, lękałem się bowiem uchybiać przywiązaniu do Bambocha, przyjmując przyjacielskie życzliwości nowego towarzysza i wchodząc z nim w ściślejszą poufałość.
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/614
Ta strona została przepisana.