ły; — scena nikczemna, bo la Levrasse z niegodziwą. chciwością nadużywając nędzy tych nieszczęśliwych, upornie targował się o każdy grosz, bez ustanku powtarzając że towar mu się nie podoba, i bez litości wartość jego zniżając.
Nakoniec te nieszczęśliwe, znękane istoty, przystały na cenę jaką naznaczył kupujący; żądały po trzy lub cztery franki za warkocz, la Levrasse z wielką trudnością dawał im tylko po dwadzieścia su...
Przyjęły więc dwadzieścia su... przecież za te pieniądze będą miały chleba na trzy lub cztéry dni...
Jeszcze mnie czekało okropne wrażenie: był to widok, że tak powiem, golenia wszystkich tych głów niegdyś pokrytych rzęsistym włosem, który teraz opadał pod ogromnemi nożycami la Levrassa i który ja następnie z jego rozkazu starannie taśmami związywałem w pasma.
Kupno musiało zapewne udać się doskonale, bo szydercza twarz la Levrassa jaśniała radością, bo był niewyczerpany w złośliwych swoich żarcikach.
— Czegożście takie smutne, moje dziéweczki, owszem cieszyć się powinnyście, — mówił skrzypiąc nożycami po pochylonych głowach które rabował. Te włosy, które wam do niczego w świecie nie służyły, dostąpią teraz zaszczytnego obowiązku zdobienia głów wielkich dam, w pewnym wieku, które noszą sztuczne loki albo peruki... srebrzyste lub złociste wstęgi, drogie kamienie; przepyszne brylanty
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/628
Ta strona została przepisana.